Para, która zdecydowała się być razem, nie widząc swoich ukrytych programów, wnosi do związku swoje nieuzdrowione rany-to zasoby, które zasilają ten związek, aby trwał.
Co to są te rany i ukryte programy?
Każdy z osobna w swoim domu przypatrywał się jako dziecko, jak wygląda miłość, relacje w związku rodziców. Kiedy było dużo złego, dużo bólu, odbijało się to na wszystkich członkach domu, ale najbardziej smutne było to dla dziecka. Przyglądało się temu i tak budowało swój przyszły świat. To dziecko zabrało nie miłość, lecz strach bliskości. Dla przykładu; Kiedy słyszymy: „Nie chcę mieć więcej dzieci”. Powtarzając sobie to jak mantrę przez życie: „Jednemu dziecku chcę, zapewnić wszystko niż ktoś ma, cierpieć tak jak ja”.
Związek na ranach to przepychanki, rywalizacja – „ja ci udowodnię, pokażę, kto ma rację, nie będziesz mi mówić co mam robić”. Taki związek nie rośnie, patrząc, z boku wygląda, jakby się uwsteczniał. To ból dziecka, które patrzyło na przemian raz na matkę, raz na ojca. „Ja nie chcę mieć dzieci” – to kolejne pokolenie, które jest straumatyzowane nieuzdrowionymi relacjami rodzinnymi, wiecznie zamiatanymi pod dywan.
Dlaczego nie chcemy się temu przyjrzeć?
Jesteśmy bardzo wystraszeni życiem, zmęczeni, obolali, bo całe ciało nas boli. Wolimy tkwić w tym, chociaż to tak boli i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy nasze ciało i ciśnienie lub choroba po chorobie pokazuje, że tak nie jest.
Nie musimy tkwić w tym i nosić te maski. Kiedy zostaną zdjęte i uczciwie i prawdziwie zauważone, to powoli przetwarzamy ten od zawsze program trudnych doświadczeń.
Wróćmy do związku opartego na ranach-jak wiele zasobów złych takie osoby mają zakodowane w swojej podświadomości. Kiedy dwie takie osoby się spotykają, kiedy jest akcja, natychmiast jest reakcja w relacji, awantura gotowa zawsze.
Jakie zasoby mamy, kiedy mamy już przerobione rany w relacji z dzieciństwa?
Wspólne wsparcie, zainteresowanie – „ja robię coś dla ciebie, unoszę cię wyżej i oczywiście, że ty robisz coś dla mnie, unosisz mnie wyżej”. Możemy popatrzeć tutaj, że jest też rywalizacja, ale dobrych zasobów. Związek idzie wyżej, jest wzajemny szacunek i rozwój, jest empatia i zrozumienie. Wtedy zaczyna się wspólny taniec, może być wszędzie-w deszczu, w burzy czy gdzie indziej.
Czy nie o to chodzi w życiu, żeby żyć, uśmiechać się i tańczyć?
Związek, który jest oparty na ranach to wieczna gra w ping-ponga – odbijamy sobie piłeczki z jeszcze większą złością. Tutaj nie ma mowy o szacunku, o miłości. Myślę, że osoby te spotkały się, żeby wzajemnie pokazać sobie swoje programy i uleczyć je. Jeśli zostaną przepracowane, będzie rozwój w związku. Jeśli jedna ze stron tkwi w tym, co znane, nie rozumie tego.
Lub z jakichś przyczyn nie chce tego zmienić, bo może ma program z domu rodzinnego na przykład „nie będzie mi baba mówić co mam robić, nikt nie będzie mi mówił co mam robić” – to dziecko, które nie mogło mieć swojego zdania w domu, to tak silny program, że w takim związku druga połówka uważa, że to jest opór, bo to takie uparte.
Nie rozbroi tego, dopóki ta osoba sama nie weźmie byka za rogi. Więc nic nie możemy powiedzieć, bo partner nas nie wysłucha, bo nikt nie będzie mu mówił. Porozmawiać jest ciężko, bo jak nie milczy, to zaczyna się unosić i odbijać piłeczkę, bo przecież muszę udowodnić swoją rację.
Wszystko jest fajnie, kiedy jest zdrowie, ale kiedy przy tym ciągle się denerwujemy, nie mamy ujścia, źródła swojego stresu, bo kotłujemy ciągle to samo w swojej głowie, to oczywiste, że ciśnienie będzie wysokie. Nie jest to łatwe dla drugiej połówki być w takim związku, ona idzie wyżej, a on krok do przodu i dwa do tyłu.
Co wtedy zrobić?
Proponuję zająć się sobą, nikomu na siłę nie pomożemy, dopóki sam ktoś nie będzie miał dość. Jeśli chce kręcić się na tej karuzeli życia, udając, że wszystko jest super, to niech się kręci. Kiedy zajmiesz się sobą, uleczysz swój świat wewnętrzny, to świat zewnętrzny zacznie się zmieniać, bo przecież to doświadczenie też było dla ciebie, żeby uleczyć tę część u siebie.
Tutaj możesz przeczytać inne moje artykuły;
Wewnątrz na zewnątrz.