W pewnym miejscu, którego nie ma na żadnej mapie, zrodziła się dziewczyna imieniem Lila. Nie miała wspomnień, nie miała przeszłości. Była jak biała kartka – czysta, gotowa, by zapisać na niej wszystko, co serce podpowie.
Urodziła się w Dolinie Ciszy, gdzie myśli miały kształt chmur, a uczucia mieniły się kolorami. W ręce Lili, jeszcze zanim zdążyła wypowiedzieć pierwsze słowo, włożono dwa dary: pióro i pędzel.
Pióro było lekkie jak poranna mgła i pulsowało rytmem jej serca. Było stworzone do pisania historii, ale nie zwykłych – tylko tych, które mają duszę. Tych, które opowiadają o tym, co niewidzialne dla oka, a tak wyraźne dla serca.
Pędzel z kolei był pełen barw, których jeszcze nikt nie nazwał. Gdy tylko Lila nim poruszyła, w powietrzu pojawiały się kolory, które pachniały wspomnieniami i brzmiały jak czułe słowa.
Z początku Lila nie wiedziała, co z tym zrobić. Świat dookoła był pełen cudów, ale też chaosu – i bała się, że nie potrafi w nim odnaleźć swojego miejsca. Aż pewnego dnia spotkała Starą Kobietę – mieszkankę Wzgórza Przemiany. Kobieta popatrzyła na Lilę i powiedziała tylko jedno:
– Wszystko, czego szukasz, już w sobie masz. Nie bój się malować własnym światłem.
Od tego dnia Lila zaczęła pisać. Najpierw szeptem, potem z odwagą. Pisała o swoich marzeniach, o lękach, o miłości, której jeszcze nie poznała, ale już czuła jej obecność. Każde słowo, które wychodziło spod jej pióra, stawało się mostem między nią a światem.
Pędzlem zaś malowała dni. Jeden w kolorze bursztynowym, gdy czuła wdzięczność. Inny – w turkusie, kiedy czuła spokój. Bywały dni szare i burzowe, ale nawet wtedy dodawała do nich kroplę różu – na znak, że wszystko mija, a za chmurami zawsze czeka nowy świt.
Z czasem kartki, które zapełniała, stały się księgą. Nie była to zwykła księga – promieniała. Ludzie z daleka przychodzili, by chociaż przez chwilę poczuć jej energię. W ich oczach odbijały się barwy Lili – te, które malowała prosto z wnętrza.
Zrozumiała wtedy coś ważnego: to, jak widzimy świat, zależy od tego, jakim kolorem go malujemy. I że każdy z nas ma w sobie tę iskrę, która może zapalić światło nawet w najciemniejszym zakątku.
Lila nie przestała tworzyć. Do końca swoich dni pisała swoją historię z odwagą i czułością. Nie dlatego, że wszystko było łatwe – ale dlatego, że wiedziała, że warto. Bo każde doświadczenie, każda emocja, nawet ta bolesna, była kolejnym kolorem jej wewnętrznej palety.
A gdy przyszedł jej czas, odłożyła pióro i pędzel na stół z uśmiechem. Księga była kompletna – pełna miłości, odwagi i prawdy. A świat – nieco piękniejszy dzięki niej.
Kliknij tutaj masz dostęp do innych Bajek-
Wewnątrz na Zewnątrz