Wybór dziś staje u progu mych drzwi,
miłość czy lęk — która z nich śni?
Czy miłość do siebie, cicha, prawdziwa,
czy lojalność, co ród wciąż wzywa?
System jak cień idzie za mną w krok,
znany, bezpieczny — choć ciężki jak blok.
Inaczej to znaczy: przekroczyć bramę,
opuścić to, co było — to, co znamy.
W ciele wciąż płynie pamięć przeszłości,
fala emocji, wzorców, lojalności.
Nie wiem, co się ze mną dzieje,
jakby programy przodków mną sterowały w tej chwili.
A jednak —
gdy staję w prawdzie, w serca oddechu,
uwalniam to wszystko, co było z lęku.
Stare programy z ciała odpływają,
a oczy po raz pierwszy naprawdę widzą — i trwają.
Jakby to było… być całkiem wolnym?
Nieść swoje życie — prawdziwe, spokojne?
To możliwe, gdy patrzę bez wstydu,
na linię swych dni, bez ucieczki, bez kłamstw.
„Takie to było” — mówię z miłością,
bez gniewu, z łagodną czułością.
A teraz wybieram — drogę do siebie,
bo wolno mi żyć…
…w miłości, nie w niebie, w radości.
Kliknij tutaj, masz dostęp do mojego bloga-
Wewnątrz na Zewnątrz