Cień jak pięta złośliwa,
Po ziemi bezlitośnie stąpa,
Deptając mi po piętach,
Wpadam w gniew, który we mnie kiełkuje.
Znów ten cień, mroczny i ponury,
Który zawsze na mnie czeka,
Jakby chciał mnie zaciągnąć
Do ciemnej, nieznanej krainy.
Staram się go odgonić,
Uciekać przed jego czujnym okiem,
Ale on wiecznie mnie śledzi,
Nie pozostawiając mi żadnej nadziei.
Czy kiedykolwiek uda mi się,
Odetchnąć swobodnie i uciec,
Czy zawsze będzie mnie ścigać,
Ten przeklęty cień, co depta po moich piętach.
Wewnątrz na zewnątrz,